Kirby’s Adventure to dla mnie coś więcej niż tylko kolejna gra z różową kulką. To moment w historii gier wideo, w którym Famicom mówi Nintendo że jeszcze żyje ;) Ta gra wychodzi w 1993 roku, kiedy Famicom ma już dekadę za sobą i formalnie jest konsolą w odwrocie, a Super Famicom jest już na stałe w domach. I nagle dostajemy platformówkę, która wygląda tak, że gdybyś nie wiedział na czym to chodzi, przysiągłbyś że to jest gra z nowszej konsoli. Dla mnie to jest ten moment, w którym Kirby przestaje być tylko jasnym duszkiem znanym z Game Boya i staje się Kirbym, takim jak go w sumie znamy do dziś. To jest też gra, która pozwalała zapisywać stan rozgrywki bez żadnych haseł i kombinacji. W tamtym czasie na Famicomie nie był to jeszcze standard. W kartridżu siedzi bateria i gra zapamiętuje Twój postęp w świecie, procent przejścia, które levele są wyczyszczone. Daje to uczucie czegoś dużo bardziej nowoczesnego, bo możesz do Kirby’ego wracać jak do gry przenośnej którą sobie podnosisz i odkła...
blog o grach i konsolach, zwłaszcza retro: naukowo, z nostalgią i bez chataGPT