Switch 2 ma 7,9-calowy ekran LCD o rozdzielczości 1080p z obsługą HDR10 i częstotliwością odświeżania do 120 Hz, a po podłączeniu do stacji dokującej potrafi wyświetlać obraz w 4K przy 60 klatkach na sekundę. To duży skok w stosunku do pierwszego Switcha, który miał ekran 720p, mniej pamięci RAM i brak obsługi HDR. Konsola korzysta z niestandardowego układu Nvidia Tegra T239, ma 12 GB pamięci LPDDR5X oraz 256 GB pamięci wbudowanej w standardzie UFS z możliwością rozszerzenia nawet do 2 TB przez karty microSD Express. Dla porównania, PS4 w momencie premiery oferowało zdecydowanie słabsze parametry, a PS5 wciąż jest potężniejszy, ale w segmencie konsol przenośnych Switch 2 ustawia poprzeczkę bardzo wysoko.
Kwestia przynależności Switcha 2 do konkretnej generacji konsol jest niejednoznaczna. Oficjalnie większość analityków i branżowych serwisów traktuje go jako wciąż część dziewiątej generacji, do której należał także pierwszy Switch, PlayStation 5 i Xbox Series X. Wynika to z faktu, że nowa konsola Nintendo jest w dużej mierze ewolucją poprzednika, zachowuje hybrydowy charakter, kompatybilność wsteczną i podobną filozofię projektową. Z drugiej strony różnica wydajności i możliwości technicznych w stosunku do Switcha 1 jest tak duża, że część komentatorów, zwłaszcza z rynku japońskiego, skłonna jest traktować Switcha 2 jako otwarcie dziesiątej generacji w wykonaniu Nintendo. To przypomina sytuację z 2017 roku, kiedy premiera pierwszego Switcha przypadła w środku ósmej generacji, ale dzięki unikalnemu podejściu Nintendo trudno było jednoznacznie wpasować go w tradycyjny podział.
Rozgrywka jest płynna, a gry wyglądają zachwycająco. Zwraca uwagę, że czasy ładowania są często ponad dwa razy krótsze niż w pierwszym Switchu, a stabilność 60 fps jest normą nawet w bardziej wymagających tytułach jak nowy Donkey Kong czy Mario Kart. W trybie telewizyjnym gry w 4K prezentują się znakomicie, a w trybie przenośnym jakość obrazu jest lepsza niż na PS4, choć nieco ustępuje pod względem detali PS5. Czas pracy na baterii waha się od około dwóch do pięciu godzin w zależności od gry, co jest zbliżone do innych nowoczesnych handheldów. Wciąż jednak czekam na wersję Lite, bo to jedyna opcja, która pozwoliłaby myśleć o częstym graniu w podróży.
Mam jednak kilka zastrzeżeń. W starszych konsolach cenię sobie możliwość samodzielnej naprawy i wymiany podzespołów. Niedawno bez większego problemu wymieniłem ekran w swoim Game Boy Advance SP, natomiast w Switchu 2 jest to niemal niemożliwe. Bateria jest przyklejona do obudowy i elektroniki, co utrudnia jej wymianę, a to przecież element, który w konsolach zużywa się najszybciej. Coraz więcej komponentów jest na stałe zespolonych, w przyszłości naprawy będą wymagały serwisu autoryzowanego lub wymiany całego urządzenia.
Martwi mnie też kierunek, w jakim Nintendo zmierza w kwestii dystrybucji gier. Nawet fizyczne kartridże wymagają połączenia z Internetem w celu aktywacji. W niektórych przypadkach nośnik zawiera jedynie klucz do pobrania gry, a sama zawartość znajduje się w chmurze. Gdy Nintendo zdecyduje się zamknąć za lata serwery, możliwość uruchomienia gry może bezpowrotnie zniknąć. W przypadku starszych konsol uruchomienie tytułu po wielu latach było czymś oczywistym, a tutaj ta magia może się nie powtórzyć. Dla osób, które kolekcjonują gry i cenią sobie ich fizyczną trwałość, to poważny problem.

Komentarze
Prześlij komentarz