Przejdź do głównej zawartości

Nintendo Alarmo: poranek w klimacie Nintendo

Od dwóch tygodni mam okazję testować Nintendo Alarmo, czyli najnowszy pomysł Nintendo na wprowadzenie elementów świata gier do codziennej rutyny. Urządzenie zainteresowało mnie już na początku roku, ale wtedy znajdowało się jeszcze w przedsprzedaży, więc wróciłem do niego dopiero teraz. Od samego początku konfiguracja przebiegła bardzo sprawnie, wszystko jest zaprojektowane w typowy dla Nintendo intuicyjny sposób. Po połączeniu z Internetem mogłem pobrać dodatkowe dźwięki, w tym kultowe motywy z Mario Kart 8, a następnie ustawić tryb, w którym wyłączenie budzika wymaga naciśnięcia fizycznego przycisku. Trybów budzenia jest więcej, ale ten to jedyny dla mnie.

Nintendo Alarmo nie jest zwykłym budzikiem. Wyposażono go w 2,8-calowy ekran LCD o rozdzielczości 320×240 pikseli, na którym wyświetlane są kolorowe tarcze inspirowane grami. Już w chwili premiery dostępnych było 35 motywów, m.in. ze Splatoon 3, The Legend of Zelda: Breath of the Wild, Super Mario Odyssey, Pikmin 4 czy Ring Fit Adventure, a kolejne można pobrać przez Internet Urządzenie ma czujnik ruchu, dzięki któremu można sterować funkcjami poprzez poruszenie ręką lub wstanie z łóżka. Tryby działania pozwalają wybrać klasyczne wyłączanie przyciskiem, łagodne stopniowe wyciszanie albo pełne wstawanie, aby alarm ucichł.

Budzik oferuje także rejestrację aktywności w czasie snu, jednak ta funkcja wypada przeciętnie. Wyświetlane są proste wykresy pokazujące okresy większej i mniejszej aktywności, ale brakuje narzędzi do głębszej analizy i śledzenia trendów. Problemem jest też to, że urządzenie zakłada spanie w pojedynkę, więc jeśli w łóżku jest druga osoba, dane stają się mało wiarygodne. Zdecydowanie lepiej sprawdza się tryb dźwięków wyciszających, które uruchamiają się automatycznie, gdy kładziesz się spać. Wybór melodii jest szeroki, a możliwość korzystania z muzyki znanej z gier Nintendo wprowadza bardzo przyjemny nastrój.



Premiera Nintendo Alarmo miała miejsce jesienią 2024 roku, a urządzenie od początku wzbudzało duże zainteresowanie wśród fanów marki. Cena w dniu premiery wynosiła około 100 dolarów, co czyni go produktem z wyższej półki jak na budzik, ale wpisuje się to w politykę Nintendo, które stawia na jakość wykonania i unikalny charakter swoich gadżetów. Opinie użytkowników są podzielone. Wydaje mi się, że ci, którzy kupili Alarmo z myślą o estetyce i nostalgii, zazwyczaj są zachwyceni. Urządzenie chwalone jest za uroczy design, dopracowaną obsługę i możliwość personalizacji. Krytyka dotyczy przede wszystkim ograniczonych funkcji monitorowania snu oraz faktu, że mimo ceny jest to wciąż dość proste urządzenie. W serwisach branżowych recenzje najczęściej balansują w granicach 6–7 na 10 punktów.

Dla fanów Nintendo to wspaniała rzecz. Melodia z Mario Kart może obudzić energiczniej niż jakikolwiek standardowy alarm, a widok Linka czy Peach witającego cię o poranku jest zdecydowanie milszą formą wstawania niż zimny dźwięk telefonu. Choć Nintendo Alarmo nie jest narzędziem do profesjonalnej analizy snu, świetnie spełnia rolę codziennego gadżetu, który łączy w sobie funkcję budzika, niewielkiego wyświetlacza z ulubionymi postaciami i przypomnienia o tym, że poranki też mogą być zabawne.

Komentarze