Przejdź do głównej zawartości

Dragon Ball Z Super Butōden 3: bijatyka, która nie wytrzymała próby czasu

Jedną z pierwszych gier, która trafiła w moje ręce po zakupie Super Famicoma, była bijatyka osadzona w uniwersum Dragon Ball. Na początku odpaliłem ją na chwilę, żeby rozegrać kilka walk z komputerem, ale system walki nie sprawił mi większej frajdy. Postanowiłem dać jej drugą szansę i zaprosiłem przyjaciela, żeby pograć wspólnie na jednej konsoli. I tu gra zyskała zupełnie inny wymiar, bo granie we dwóch przed telewizorem, z tym charakterystycznym klikaniem przycisków, wywołało przyjemne uczucie nostalgii. To jedna z tych gier, które najlepiej smakują w duecie.

Dragon Ball to tytan japońskiej popkultury. Manga autorstwa Akiry Toriyamy debiutowała w 1984 roku na łamach Weekly Shōnen Jump, szybko zdobywając fanów nie tylko w Japonii, ale i na całym świecie. Prawdziwa eksplozja popularności przyszła jednak wraz z serialem Dragon Ball Z emitowanym od 1989 roku, który podbił rynki międzynarodowe, w tym, co ciekawe, Polskę. Eksplodujące planety, przemiany w Super Saiyan i niekończące się turnieje sztuk walki zdefiniowały dzieciństwo wielu graczy. Nic dziwnego, że już w czasach 16-bitowych Dragon Ball doczekał się licznych adaptacji na konsole, od Famicoma po PlayStation.



Dragon Ball Z: Super Butōden 3 ukazało się na Super Famicoma 29 września 1994 roku i było trzecią odsłoną popularnej serii bijatyk 2D. W Europie gra zadebiutowała kilka miesięcy później, 25 stycznia 1995, pod nazwą Dragon Ball Z: Ultime Menace. Gra została wydana wyłącznie na kartridżu 16-megabajtowym i oferowała dziewięciu grywalnych bohaterów, w tym Goku, Gohana, Trunksa i Buu. W odróżnieniu od swoich poprzedniczek, trzecia część została pozbawiona trybu fabularnego, co mocno rozczarowało wielu fanów. Chociaż grafika i muzyka trzymały przyzwoity poziom, a system podziału ekranu dla postaci oddalających się od siebie był wciąż unikalny, recenzje były mieszane. Średnia ocen oscyluje dziś wokół 6–7 na 10. Gra sprzedała się w Japonii w nakładzie przekraczającym 700 tysięcy egzemplarzy, ale nie zdołała przebić popularnością drugiej części, uznawanej za najbardziej udaną z serii.

Niestety, pomimo klimatu, sama gra w mojej ocenie jest dość przeciętna. Do wyboru jest zaledwie kilka postaci, a ich ruchy są przewidywalne i powtarzalne. Nie ma też żadnego głębszego trybu dla jednego gracza, brakuje scenek fabularnych czy wyzwań. Ot, seria pojedynków, bez większego kontekstu czy emocji. Po rozegraniu kilku walk, poczucie satysfakcji szybko znika. Nie pomogło też to, że nigdy nie byłem wielkim fanem Dragon Balla. Estetyka serii, projekty postaci i ogólny klimat shonenowego patosu nigdy nie trafiały w mój gust. Super Butōden 3 to dla mnie gra z kategorii na jeden wieczór” Fajna na chwilę, szczególnie w trybie dla dwóch graczy, ale zupełnie niewciągająca na dłużej.

Komentarze