Przejdź do głównej zawartości

Yoshi’s New Island: pastelowa podróż

Wczoraj skończyłem kolejną uroczą grę z serii Yoshi, tym razem na Nintendo 3DS. Jak zwykle przy przygodach zielonego dinozaura bawiłem się świetnie. To doskonała gra na zamknięcie dnia, odprężająca, ciepła i lekko nostalgiczna.

Postać Yoshiego zadebiutowała w 1990 roku jako towarzysz Mario w grze Super Mario World na SNES, ale dopiero w 1995 roku otrzymała swoją własną serię w formie Super Mario World 2: Yoshi’s Island, która zyskała status kultowy dzięki wyjątkowemu stylowi graficznemu imitującemu rysunki kredkami. Od tego czasu Yoshi stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów Nintendo, a jego gry słyną z ręcznie rysowanej estetyki, pomysłowego systemu z pożeraniem przeciwników i łagodnego poziomu trudności. Co ciekawe, Yoshi’s Island znalazło się na wielu listach najlepszych platformówek wszech czasów, a jego mechaniki, jak rzucanie jajkami, były wtedy innowacyjne.



Yoshi’s New Island ukazało się w marcu 2014 roku jako kontynuacja serii na konsolę Nintendo 3DS. Gra została opracowana przez studio Arzest i miała być duchowym spadkobiercą tytułu z SNES-a. Mimo mieszanych recenzji krytyków (średnia na Metacriticu to 64/100), gra zdobyła uznanie graczy za wierność klasycznym mechanikom oraz piękną, ręcznie malowaną oprawę graficzną, która wygląda świetnie na ekranie 3DS z włączonym efektem głębi. Efekt 3D w tej grze nie męczy oczu, a raczej dodaje przestrzeni i lekkości animacjom. Sprzedaż również była solidna, gra znalazła ponad 2 miliony nabywców na całym świecie.

Rozgrywka to klasyczna platformówka podzielona na sześć głównych światów, z których każdy zawiera osiem poziomów oraz starcie z bossem. Lokacje są zróżnicowane: od zielonych łąk, przez podziemne jaskinie, aż po latające fortecy i senne krainy z pastelowymi kolorami. Każdy poziom zawiera ukryte przedmioty, czerwone monety i gwiazdki, które motywują do eksploracji i ponownego przechodzenia plansz. Choć Yoshi’s New Island nie zaskakuje mechaniką i właściwie nie wnosi niczego rewolucyjnego względem poprzednich części serii, to mimo wszystko poziomy są zaprojektowane z dużą dbałością o rytm i płynność rozgrywki. Struktura plansz bywa dość przewidywalna, większość z nich opiera się na podobnych schematach, takich jak zbieranie czerwonych monet, odnajdywanie ukrytych chmurek czy rozwiązywanie prostych zagadek - jednak wykonanie jest na tyle solidne, że nie nuży. Nawet jeśli trudno mówić o zaskoczeniu, to wrażenie lekkiej powtarzalności rekompensuje uczucie satysfakcji płynące z dokładnej eksploracji, płynnego sterowania oraz radości z odkrywania wszystkich sekretów ukrytych na mapach.

Właściwie jedyne, co trochę przeszkadza, to powtarzalna ścieżka dźwiękowa, niektóre utwory brzmią zbyt infantylnie i szybko się nudzą. Główny boss również mógłby być bardziej wymagający. Można go pokonać już za pierwszym razem, co nie daje szczególnego poczucia satysfakcji. Mimo tego gra jako całość jest absolutnie urocza. Animacje Yoshiego są płynne, pełne detali i humoru, a tekstury i paleta barw potrafią zostać w pamięci na długo po wyłączeniu konsoli. To nie jest gra, która ma szokować trudnością. To raczej spokojna podróż, idealna na koniec dnia, kiedy chce się po prostu poczuć dobrze.

Komentarze

  1. Chciałabym więcej screenów z gier, nawet jeśli będą to zdjęcia ekranu konsoli (:

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz