Kilka lat temu wpadła mi w ręce nowa gra z Yoshi, czyli Crafted World na Nintendo Switch. Wydaje mi się, że na początku nie byłem w stanie jej docenić, bo prawie od razu poleciała w kąt i wróciłem do niej dopiero w ostatnim miesiącu. To była wspaniała decyzja, bo ta gra to czysta radość i doskonały sposób na oderwanie się od codzienności.
Yoshi to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci Nintendo, która po raz pierwszy pojawiła się w Super Mario World na SNES-ie, choć pomysł na dinozaura towarzyszącego Mario istniał już podczas tworzenia Super Mario Bros. 3. Jego imię początkowo miało brzmieć „Tamakoro”, co oznacza „toczące się jajko”, ale ostatecznie zmieniono je na prostsze i bardziej przyjazne „Yoshi”. Wbrew pozorom zielony Yoshi, którego znamy, nie jest jedyny, cała rasa dinozaurów nosi to samo imię i występuje w różnych kolorach, często z unikalnymi zdolnościami, jak latanie czy plucie ogniem. Charakterystyczny głos Yoshiego to dzieło Kazumiego Totaki, który nagrał go w specyficzny sposób, a sam Totaka zasłynął także ukrytą w wielu grach melodią znaną jako „Totaka’s Song”. Yoshi zasłynął również z niezwykłej zdolności połykania przeciwników i zamieniania ich w jajka, które może wykorzystywać jako pociski, cecha ta stała się jego znakiem rozpoznawczym także w serii Super Smash Bros i wielu spin-offach.
Yoshi’s Crafted World miało premierę 29 marca 2019 roku i od razu zdobyło serca graczy. Gra sprzedała się w ponad trzech milionach egzemplarzy na całym świecie, co czyni ją jedną z najlepiej sprzedających się odsłon serii. To platformówka łącząca elementy 2D i 3D, w której przemierzamy zróżnicowane krainy w poszukiwaniu zaginionych klejnotów Sun Dream Stone, które mogą przywrócić równowagę światu. Motyw ratowania świata brzmi znajomo, ale w kontekście tego papierowo-kartonowego uniwersum sprawdza się idealnie.
To, co najbardziej urzeka w tej grze, to jej oprawa wizualna. Yoshi’s Crafted World wygląda jak dzieło sztuki stworzone z kartonu, filcu i kleju na gorąco. Animacje Yoshiego są tak pełne uroku, że wywołują uśmiech na twarzy przy każdym podskoku czy machnięciu językiem. Tło jest wypełnione szczegółami, które aż proszą się o zrobienie zrzutu ekranu. Każdy poziom oferuje coś nowego, a dodatkowo nie zawsze chodzimy samym Yoshim. Czasami sterujemy pojazdami zbudowanymi z kartonowych pudeł, prowadzimy pociągi z rolek po ręcznikach papierowych albo bierzemy udział w mini-grach polegających na strącaniu celów jajkami. Gra oferuje aż 49 głównych poziomów, a do tego dochodzą odwrócone wersje tras, czyli tzw. B-Side, w których obserwujemy lokacje z drugiej strony i szukamy ukrytych psiaków. To podwaja długość rozgrywki i dodaje element gry, który wciąga na długie godziny. Jedyną rzeczą, która może nieco przeszkadzać, jest oprawa dźwiękowa. Choć urocza i dopasowana do klimatu, po pewnym czasie zaczyna się powtarzać. To jednak niewielki minus, który można wybaczyć, bo muzyka w grach japońskich często ma tendencję do bycia motywem przewodnim przez całą przygodę.
Yoshi’s Crafted World działa na mnie relaksująco. To gra, która nie wywołuje frustracji, nawet gdy celujesz w zebranie wszystkich znajdziek i odkrycie każdego zakamarka. Średnia ocen na Metacritic to 79/100, a z tego, co widzę, to najbardziej upvotowane są głosy graczy, że jest to „idealna gra na koniec dnia”. Całkowicie się zgadzam i daję od siebie nawet 9/10.
Komentarze
Prześlij komentarz