Przejdź do głównej zawartości

Super Mario Land: pierwsze Mario na GB

Przechodzę właśnie Super Mario Land na Game Boya. To nie była pierwsza gra, która wpadła mi w ręce na tej konsoli, ale pierwsza, o której chcę Wam opowiedzieć, bo wrażenia są niesamowite. Ta gra zadebiutowała w 1989 roku jako tytuł startowy dla Game Boya i była jednym z powodów, dla których konsola sprzedała się w ponad 118 milionach egzemplarzy. Za jej stworzenie odpowiadał Gunpei Yokoi, legendarny projektant Nintendo, który wcześniej odpowiadał za Game & Watch i stworzył Virtual Boya (już trochę mniej popularnego). Co ciekawe, nie brał w niej udziału Shigeru Miyamoto, ojciec serii Mario, co tłumaczy nietypowe dla tego uniwersum rozwiązania.



Mimo upływu ponad 35 lat Super Mario Land wciąż potrafi zachwycić. Gra składa się z czterech światów: Birabuto Kingdom stylizowanego na Egipt, Muda Kingdom o klimacie oceanicznym, Easton Kingdom inspirowanego Wyspą Wielkanocną oraz Chai Kingdom z wyraźnymi motywami chińskimi. Każdy świat podzielony jest na trzy poziomy, a ostatni kończy się walką z bossem. Co wyróżnia tę grę to fakt, że zamiast klasycznych Goombas czy Koopa Troopas spotykamy tu całkiem nowych przeciwników jak kamienne Moai. W dodatku w dwóch poziomach gameplay zmienia się całkowicie, Mario wsiada do łodzi podwodnej, a rozgrywka przechodzi w klasyczny shoot ‘em up rodem z automatów arcade.

Super Mario Land jest grą przeznaczoną na jeden raz. Po wyłączeniu konsoli tracimy cały postęp, co dzisiaj może szokować, ale w latach 80. było standardem. Jeśli jednak przejdziemy świat, możemy rozpocząć grę od jego początku, dopóki nie wyłączymy urządzenia. To ograniczenie wynika z braku systemu zapisu na kartridżu. W tamtych czasach tylko niektóre gry, jak Pokémon Red/Blue czy The Legend of Zelda: Link’s Awakening, posiadały wbudowane baterie CR2032 w kartridżach, które zasilały pamięć SRAM przechowującą stan gry nawet po wyłączeniu konsoli. W Super Mario Land tego nie było, dane były przechowywane jedynie w pamięci RAM konsoli, która po odcięciu zasilania po prostu resetowała się.

Nie udało mi się jeszcze ukończyć tej perełki, ale każda próba daje mi coraz więcej satysfakcji. To fascynujące, jak gra z 1989 roku wciąż potrafi przykuć na długie godziny. Może pewnego dnia uda mi się w końcu zobaczyć napisy końcowe i wtedy powiem Wam, czy Tatanga (czyli ten boss na końcu, nietypowy antagonista gry), jest tak trudny, jak mówią fani na forach retro. Warto dodać, że w serwisie Metacritic użytkownicy dają Super Mario Land średnią ocenę około 7,5 na 10, a wielu chwali ją za charakter, który nie powtórzył się w żadnym innym Mario.

Komentarze