Przejdź do głównej zawartości

Nintendo Switch Lite: kompaktowy urok w cieniu kompromisów

Przez długi czas sceptycznie podchodziłem do Nintendo Switch Lite. W moich oczach była to okrojona wersja prawdziwego Switcha, z usuniętymi funkcjami, które uczyniły oryginalną konsolę tak wyjątkową. Jednak dziś, po kilku tygodniach zabawy ze Switchem Lite, zmieniam zdanie i to zdecydowanie.

Nintendo Switch Lite zadebiutowało 20 września 2019 roku jako tańsza, całkowicie przenośna alternatywa dla klasycznego Switcha. W przeciwieństwie do swojego starszego brata, nie oferuje możliwości podłączenia do telewizora, nie ma odłączanych Joy-Conów ani funkcji wibracji HD Rumble, ale zyskała na poręczności, kompaktowości i (trochę bardziej) atrakcyjnej cenie. Konsola została bardzo dobrze przyjęta przez graczy ceniących mobilność, a recenzje podkreślały wygodę grania w podróży oraz jakość wykonania. Dostępna była w wielu wariantach kolorystycznych: szarym, turkusowym, żółtym i koralowym, później dołączyły wersje specjalne, takie jak edycje Pokémonowe czy Animal Crossing. Ekran Switcha Lite ma 5.5 cala, czyli mniej niż 6.2 cala w podstawowym Switchu oraz 7 cali w wersji OLED. Nowy Switch 2, który zadebiutował w 2025 roku, posiada jeszcze większy, wyraźniejszy ekran i oferuje zauważalnie lepszą jakość obrazu, zwłaszcza w grach z drobnymi detalami.



Główną różnicą pomiędzy Nintendo Switch a Switch Lite jest funkcjonalność. Standardowy Switch to hybryda, konsola stacjonarno-przenośna, którą można grać zarówno na ekranie telewizora, jak i w trybie handheld. Tymczasem Switch Lite to urządzenie stricte przenośne. Nie podłączysz go do docka, nie skorzystasz z multiplayera przy jednej konsoli bez dodatkowych akcesoriów. Brakuje mu też systemu wibracji i czujników ruchu, przez co niektóre gry trzeba uruchamiać z ograniczoną funkcjonalnością lub z dodatkowymi kontrolerami.

Moja wersja to koralowa edycja z motywami Animal Crossing i muszę przyznać, że to jedna z najładniejszych obudów, jakie Nintendo kiedykolwiek stworzyło. Kolor jest ciepły, subtelny, przyjemny dla oka, a przy tym wyróżnia się na tle klasycznych wersji. Mam też wrażenie, że plastik, z którego wykonana jest obudowa, jest solidniejszy i gładszy w dotyku niż w pierwszym modelu Switcha, nie skrzypi, lepiej leży w dłoni i sprawia wrażenie bardziej dopracowanego.

Jest jednak coś, co wyraźnie mnie rozczarowało - czas pracy na baterii. Konsola działa krócej niż inne modele, a różnica staje się szczególnie odczuwalna podczas grania na zewnątrz. Dla porównania: odświeżony model podstawowego Switcha z 2019 roku oferuje 4.5 do 9 godzin gry, Switch OLED od 4.5 do 9 godzin, a Switch Lite zaledwie od 3 do 7 godzin, co w praktyce wynosi 3-4 godziny przy bardziej wymagających grach. Do tego dochodzi starszy typ ekranu LCD o niższej jasności i kontraście, który w pełnym słońcu wypada gorzej niż OLED-owy wyświetlacz z nowszego modelu. Z tego względu nie jestem pewien, czy Lite to najlepszy wybór na podróże, chyba że grasz głównie wieczorami lub w pomieszczeniach. Mimo to konsola jest naprawdę urocza, świetnie wykonana i w grach jednoosobowych takich jak Animal Crossing, Pokémon czy Octopath Traveler sprawdza się wyśmienicie.

Komentarze